U mnie święta są bardzo rodzinne, raczej według tradycyjnych dań kuchni polskiej, prezentów od Mikołaja, kolęd, pięknie udekorowanego domu i stołu więc i na obiad proponuję kuchnię staropolską: zawijane zrazy wołowe. Podane z ziemniaczkami lub kluskami śląskimi, kiszonym ogórkiem lub buraczkami to wyborny posiłek dla całej rodziny.
Składniki
- 10 plastrów mięsa wołowego (u mnie zrazowa górna)
- 4 ogórki kiszone
- 200 g boczku
- 2 cebule
- 5 łyżeczek musztardy
- 2 ziarenka ziela angielskiego
- 2 listki laurowe
- sól, pieprz
- wykałaczki
Wołowinę pokroić na plastry w poprzek jej włókien. Każdy plaster robić tłuczkiem (w mięsnym, w którym kupuję wołowinę ekspedientka ma maszynę do rozbijania kotletów) i doprawić solą i pieprzem. Plaster mięsa posmarować musztardą, następnie na jednym z brzegów ułożyć plaster boczku, cebuli i słupek ogórka (patrz zdjęcie poniżej). Zrazy zawinąć bardzo dokładnie, a końcówkę można spiąć wykałaczką. Zrazy obsmażyć na gorącym oleju układając złączeniem do dołu by dokładnie się zlepiły pod własnym ciężarem. Obsmażone z dwóch stron zrazy przełożyć do garnka z wodą. Sok jaki puściło mięso również wlać do garnka oraz ziele angielskie, listek laurowy, sól i pieprz. Zrazy powinny być pokryte wodą, użyć na tyle małego garnka by zrazy były ciasno ułożone. Dusić przez 70 minut. Sos zagęścić roztrzepaną mąką z wodą, doprawić solą i pieprzem do smaku.